mashup story – The Trashmen – Surfin Bird

Kilka lat temu świat oszalał na punkcie mashupów. Łącznie z Warszawą. Chyba do tej pory ją to troche trzyma bo widze jak ludzie hasają, gdy np. słyszą beat technotronic ale śpiewa im do tego lady gaga albo inna szakira. To rusza. Pisząc to poczytałem o tym wszystkim i dowiedziałem się, że jest nawet coś takiego jak scena mashup w Polsce. Dowiedziałem sie również, że to umiejętne połączenie dwóch wałków aby powstała nowa jakość ma swe korzenie w późnych latach 90. Gówno prawda.

Był taki zespół nazywał się The Rivingtones. Są lata 60, a 5 afroamerykanów śpiewa doo-wop, czyli jednym słowem wyrzuca z siebie rytmicznie różne dziwne sylaby, w bardzo przyjemny dla ucha sposób. Ale nie oszukujmy się są lata 60 a oni są afroamerykanami. Za dużo to oni nie osiągną.

W 1963 zespół The Trashmen, czyli 4 surferów z gitarami i bębnami bierze na warsztat dwa kawałki Rivingtonesów, czyli „Papa-Oom-Mow-Mow” i „The Bird’s the Word”, przyśpiesza to wszystko, dodaje troche więcej jaj i powstaje nowa jakość. Jak dla mnie z najwyższej półki – „Surfin Bird”. Mashup na miarę tamtych czasów.

Pewnie teraz powinienem napisać dlaczego lubię ten kawałek…jako prosty chłopak napiszę BO KOPIE DUPE! Pierwszy raz chyba usłyszałem go w Full Metal Jacket i towarzyszy tam uśmiechniętym żołnierzom mordującym Wietnamczyków w Hue – może zabrzmi to makabrycznie ale do tego kawałka nie da sie nie uśmiechać!

ps. Osobiśćie jeszcze bardziej ruszają mi sie kończyny do „Surfin Bird” w wykonaniu Ramones…

Bartosz z FullTandety