„Szukasz ciepła, czy piekła?”. Sam już nie wiem, czy mnie o to zapytała, czy może usłyszałem to w głowie. Opowiedziała mi swój trudny rok. Zamieniła pracę w biurze na jednoosobową działalność gospodarczą i pięcioletni związek na jednoosobowe wszystko. Uwalnianie się było procesem. Z firmy odchodziła kilka miesięcy, ze związku kilka lat. „Bez terapii nie dałabym sobie rady”. Mówiła o nim, tak jak ja myślałem o narkotykach. Rozczarowała się wiele razy, ale ciągle próbowała od nowa licząc, że tym razem w jakiś magiczny sposób będzie inaczej. Toksyczni kolesie, toksyczne substancje.
Nowy rok mógł być tylko lepszy, ale zażartował sobie z nas wszystkich. Jednoosobowa działalność była gastronomiczna. N. dostarczała śniadania do biur, więc kwarantanna zabrała jej wszystkie obowiązki i wszystkie dochody. Zaczęliśmy nagrywać sobie długie wiadomości. Gdy już opowiedzieliśmy sobie co trzeba o skutkach, zaczęliśmy dyskutować o przyczynach. Całkiem jak młodzi ludzie. Ona od najmłodszych lat budowała się na opiniach innych i robiła wszystko dookoła swoich marzeń. Moimi przyczynami było zaś to, że nie do końca lubiłem siebie i nie godziłem się z tym, że mój stary coś dla mnie znaczył, mimo że mnie zostawił. „Bez terapii nie dałbym sobie rady”.
Potem był nieśmiały flirt. Gadki o filmach i wysyłanie sobie piosenek. Planowanie pokwarantannowych kaw i obiadów. Myślę że i jej i mi robiło się od tego wszystkiego na chwilę lepiej. Żeby przetrwać areszt domowy, trzeba mieć co najmniej kilka takich konwersacji i oboje o tym wiedzieliśmy. Ona pisała jeszcze z tym i tamtym, ja z tą i tamtą. Wszystko zawieszone między zaprzyjaźnieniem się, zauroczeniem a odreagowaniem. Brakowało tylko drogowskazów. Na tym etapie nie trzeba się na nic decydować, ani przed niczym uciekać. Getruda Stein pisała: „Ludzie są przeważnie ciekawsi, kiedy nic nie robią, niż wtedy, kiedy robią coś”.
Pisała też o porannym poczuciu sensu i wieczornym odczuwaniu emocji. U mnie ostatnio jest odwrotnie. Przez większość dnia rozmieniam się na drobne, rozmawiam, gubię wątki, dowiaduje się, opowiadam, poznaję. Wieczorem próbuję sprowadzić się na ziemię i podciągnąć wszystko do pytania: „Czego ja właściwie chcę?”. Niech ta kwarantanna w końcu się skończy i nie kończy się nigdy.